poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Turkusowa... porażka... zostaje w domu

Jakiś czas temu, czyli z cyklu dawno, dawno, tak dawno, że najstarsze Muminki nie pamiętają;-) powstała taka oto chusta...
W końcu ją wykończyłam i to dosłownie,
zanim ona wykończyła mnie.
Kolor cudny, ale... no właśnie, nic poza tym...
A z tych "ale" to jak poniżej:
ale - moher gryzie!!!
i chusta jest nieprzymilna tylko wmurwiająca tym gryzieniem
ale - nie łączymy moheru z nicią lureksową, dlaczego? - bo nie!!!
W związku z powyższym pozostaje to ustrojstwo w chałupie
i może się przyda na osłonięcie doniczki z choinką.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz